Już w swych wczesnych utworach skarży się na los klienta, na wczesne wstawanie, bieganinę od domu do domu, rytuał porannych powitań dreptanie w pańskim orszaku.
Wielokrotnie miał okazję zmienić swój beznadziejny los, jednak zamiast wziąć się za siebie, woli wspominać dawno przebrzmiałą sławę szkolnego futbolisty.
Upływający czasu sprawia, że rezultacie zmieniają się priorytety i prosi los już nawet o takiego chłopaka, którym wcześnie by pogardziła („daj siłacza, daj brzydala...”).