Neron nagrodził ją posiadłością ziemską i zezwolił na prowadzenie swoistej szkółki trucicielskiej, czyli na przekazywanie wiedzy o swoim "fachu" chętnym uczniom.
Potrzeba jej stosowania wzięła się stąd, że po pewnym czasie walczący przyzwyczaili się do słoni w bitwach, co skutkowało brakiem paniki wroga i chętnym atakowaniem.
Po konferencji, która zgromadziła 400 uczestników, a ok. 300 dalszym chętnym trzeba było odmówić możliwości udziału z powodu braku miejsc, ruch nabrał impetu.
W pewnym sensie stał się ambasadorem mykologii, zawsze chętnym do angażowania się w działania mikologiczne w innych krajach, niezależnie od tego, czy były to warsztaty, kursy, prezentacje czy wspólne badania.